Naturalną przyczyną wyboru roweru towarowego (poza oczywiście samą przyjemnością jazdy na nim) jest to, że chcemy wozić więcej niż pozwala standardowy rower. Dotyczy to najróżniejszych przedmiotów, ale także dzieci czy zwierzaków. Pisaliśmy niedawno o premierze roku 2018 – Babboe MAX-E który rozbudowuje ofertę firmy „w górę”, pozwala bowiem zabrać nawet 150kg ładunku lub 6 dzieci.

W 2017 roku w ofercie Babboe zadebiutował jednak model, który pozornie idzie w poprzek tym potrzebom – Babboe Mini. Jest krótszy od swojego starszego brata, City, o 20cm i oferuje również mniejszą przestrzeń ładunkową, bowiem skrócenia roweru dokonano właśnie poprzez „obcięcie” skrzyni. Pozwala w związku z tym zabrać na pokład 1-2 dzieci, już bez opcji dodania drugiej ławeczki. Jeśli montujemy uchwyt do fotelika maxi-cosi, to nie da się ukryć, że poza nim do roweru nie wejdzie już nic więcej, a ławeczka musi być wcześniej wymontowana.

Po co komu w takim razie mniejszy rower towarowy? Jaki to ma sens?

Przede wszystkim należałoby zauważyć, że rowery towarowe to nie tylko klasyczne rowery typu long-john i trójkołowce ze skrzynią z przodu. Są to najpopularniejsze cargo, ale oprócz nich występuje cała masa różnych typów. Nie rozwijając szerzej znaczenia takich pojęć jak „rower rzeźnika”, „front-loader” czy „long-tail” ograniczę się do stwierdzenia, że bywają i takie, które pozwalają przewieźć co najwyżej jedną paczkę. No i nie ma problemu, jeśli tylko znajdują nabywców.

No właśnie, „większy ładunek” nie koniecznie przecież oznacza od razu 100kg cementu czy fotel. Czasem to po prostu skrzynka z narzędziami, zakupy dla całej rodziny, worek ziemi czy nawet plecak lub damska torebka. Transport tego typu rzeczy zwykłym rowerem bywa utrudniony, ale dla cargo, nawet mini-cargo, nie jest to już żaden problem. Dodajmy zresztą, że Mini wciąż zachowuje tę samą maksymalną wagę ładunku co City tj. 80kg. To już bardzo dużo ziemi do kwiatków.

Wreszcie także należałoby powiedzieć o rodzinach z 1 czy 2 dzieci, w których przypadku przestrzeń ładunkowa „dużego” roweru cargo najczęściej i tak nie byłaby wykorzystana. Babboe Mini szczególnie docenią osoby, które nie mają gdzie przechowywać większego sprzętu. Łatwiej jest zmieścić go obok auta na miejscu parkingowym czy w garażu, znaleźć dla niego przytulną niszę pod schodami lub pod wiatą postojową. Mniejsza długość oznacza także odczuwalnie mniejszy promień skrętu niż w City, co znacznie ułatwia manewrowanie, choćby w korytarzu przez który trzeba się przecisnąć. To także co najmniej kilka kilogramów wagi mniej, gdyby konieczne okazało się pokonanie schodów. 20cm mniej robi sporą różnicę.

Czyżby zatem Babboe Mini był rowerem idealnym?

Mniejszy rower towarowy oczywiście również ma swoje ograniczenia i nie da się od nich uciec, ale mimo wszystko może być postrzegany jako dobry kompromis między ograniczeniami związanymi np. z ograniczoną przestrzenią do przechowywania, a sporymi potrzebami transportowymi. Mini z pewnością nie przewyższą swoją liczbą klasycznych long-johnów, ale stanowią bardzo dobrą opcję dla wielu osób, które wcześniej nie wyobrażały sobie nawet posiadania roweru towarowego.

Jako ciekawostkę dodam, że już niedługo na Mini przesiądzie się jeden ze znanych polskich celebrytów. Kto to będzie? Damy znać wkrótce.

Pełną specyfikację Babboe Mini możecie zobaczyć tutaj.